Nie dla pikników, Legia to my, więc konstrukcja zasady dystrybucji biletów nie wymaga nawet głębszej dyskusji. Co do opraw to spadaj dziadu, Nienawidzimy Wszystkich jest ciut głębsze, niż twoja dosłowna interpretacja. Legia = prawica, więc tekst o rasiźmie mogłeś sobie darować lewaku. Nara.
6 marca 2023, 17:20:22 - bartekwr9. Terminarz 1/2 finału Fortuna Pucharu Polski. Departament Rozgrywek Krajowych PZPN opublikował terminarz 1/2 finału Fortuna Pucharu Polski. 1/2 finału: 4 kwietnia (wtorek): KKS 1925 Kalisz - Legia Warszawa, godz. 20:30. 5 kwietnia (środa): Górnik Łęczna - Raków Częstochowa, godz. 20:30.
'Mistrzem Polski jest Legia' - zaśpiewali głośno kibice, przerywając tym samym w połowie swój 'Sen o Warszawie'. Ale Legia we wtorek jak mistrz nie zagrała, zasłużenie przegrała z
Legia Warszawa Mistrzem Polski tekst piosenki i tłumaczenie. Posłuchaj MP3 i obejrzyj teledysk z Youtube oraz sprawdź chwyty. 0 0
Legia wyrównała rekordowe osiągnięcie Ruchu Chorzów i Górnika Zabrze Legia zdobywając tytuł po raz czternasty wyrównała rekord polskiej ligi. Wcześniej udało się to dwóm zespołom. Jednym z nich jest Ruch Chorzów, który ostatnio był mistrzem w sezonie 1988/89. Targany kłopotami finansowymi chorzowski klub spadł z Ekstraklasy
Mistrzem ze stadionu z dykty okej - za to Mistrzem Polski jest Legia. mati - 13 czerwca 2023, 23:47:18 - *.tor-exit.nothingtohide.nl @Łukasz8787 tak stadion był w budowie ze wam dykte wybudowało z której śmieje się cała Polska , stadion na którym gra Lech przynajmniej Poznań wybudował czyli tak jak być powinno.
. Legia obroniła pierwsze miejsce wywalczone przed rokiem. Nie jest drużyną niepokonaną, ale najlepszą spośród wszystkich, które rzadziej od niej zwyciężały i częściej przegrywały. W roku ubiegłym Legia osiągnęła wszystko, co było do zdobycia: tytuł mistrza, Puchar Polski, zwycięstwo w rozgrywkach Młodej Ekstraklasy i mistrzostwo Polski juniorów. Coś takiego nie udało się nigdy żadnej innej drużynie. W tym sezonie sukcesów jest mniej (rozgrywki Młodej Ekstraklasy skasowano), ale przewaga Legii nad konkurentami pozostała wciąż ogromna. W kategoriach biznesowych to ważne, bo zmiany własnościowe nie wpłynęły niekorzystnie na grę i funkcjonowanie drużyny. Tytuł przed rokiem Legia zdobywała jeszcze jako klub ITI, teraz już nie. Obydwa tytuły łączy ten sam prezes, Bogusław Leśnodorski, który mógłby być synem prezesa honorowego Lucjana Brychczego. Miał pięć lat, kiedy Kazimierz Deyna grał ostatni raz przy Łazienkowskiej. Legia ma największy budżet w lidze (nieco ponad sto milionów złotych) i umie z tych pieniędzy korzystać. Stabilność finansowa ogranicza wpadki innego rodzaju. Nawet jeśli jakiś transfer jest nietrafiony, to przy długiej ławce rezerwowych tego nie widać. A zawodnicy, którzy się nie sprawdzili w przerwie letniej odejdą z klubu. Nie ma też problemów z zastąpieniem zawodników kontuzjowanych. Idzie nowe Coraz więcej spraw jest na Łazienkowskiej poukładanych tak, jak w prawdziwych zawodowych klubach. Powierzenie Michałowi Żewłakowowi funkcji dyrektora do spraw skautingu było strzałem w dziesiątkę. W klubie jest coraz mniej osób, o których wiadomo było, że nie są w stanie przeskoczyć, delikatnie mówiąc, „bariery mentalności". Nowy rzecznik klubu Izabela Kuś stanowi zaprzeczenie swojego poprzednika, który kumulował w sobie pokłady nieżyczliwości i odstraszał dziennikarzy od klubu. Ale w dalszym ciągu szowinistyczny stadionowy spiker nie rozumie, że jego rola nie powinna polegać na prowokowaniu kibiców i schlebianiu im, tylko na informowaniu. A liberalna polityka prezesa wobec najbardziej radykalnych kibiców o tyle nie zdaje egzaminu, że jego gesty nie są przez nich rozumiane. W rezultacie Legia płaci w Polsce i w Europie rekordowe kary za awantury kibiców, odstraszających przy okazji wielu warszawiaków od przyjścia na stadion. W kategoriach sportowych legioniści nie mają sobie równych w Polsce. Ale w takim składzie jak obecnie mają nieduże szanse na skuteczną walkę o europejskie puchary. Przed władzami kolejne wyzwanie: kogo wziąć, aby spełniło się wreszcie marzenie o mistrzu Polski w Lidze Mistrzów. Podobnie jak przed rokiem drugie miejsce zajął Lech i to też mówi o układzie sił. Legia jest zdecydowanie najlepsza, Lech zdecydowanie za nią, a pozostałe kluby to mizeria, niepasująca do nazwy rozgrywek – ekstraklasa. O słabości nie decydują wyłącznie pieniądze. Zagłębie Lubin, jedyny klub w tej klasie rozgrywkowej z wkładem Skarbu Państwa i własnym stadionem, zajął ostatnie miejsce, bo nie ma tam dobrego gospodarza. Skazane na spadek Podbeskidzie uratował trener Leszek Ojrzyński, jeden z niewielu, którzy potrafią nadać drużynie odpowiedni kształt. Zajął z Podbeskidziem miejsce wyższe niż Korona, która go zwolniła, bo ktoś jej polecił anonimowego trenera z Hiszpanii. Reforma bez emocji Cudzoziemiec musi być lepszy – ten nieskomplikowany pogląd wyrażany głównie przez zainteresowanych agentów wciąż jeszcze robi wrażenie na niekompetentnych właścicielach lub zarządcach klubów. Dotyczy zatrudnianych trenerów i zawodników, którzy często zajmują miejsca zdolnym polskim juniorom, o których nie ma się kto upomnieć, bo jeszcze nie można na nich zarobić. A zagranicznych zawodników podnoszących poziom rozgrywek w Polsce można policzyć na palcach jednej ręki. To Miroslav Radović (Legia), Semir Stilić (Wisła), Marco Paixao (Śląsk) i trzech–pięciu innych cudzoziemców na poziomie najlepszych Polaków. Nie chodzi o to, żeby eliminować zagranicznych piłkarzy z Polski, tylko żeby zatrudniać dobrych. W kadrze Ruchu są wyłącznie piłkarze polscy, a słowacki trener Jan Kocian zrobił z nich trzecią drużynę w kraju. I to bez wielkich pieniędzy. Trzeba tylko się na tym znać. Pierwszy sezon po reformie rozgrywek irytował pomysłem o odebraniu każdemu połowy zdobytych punktów. Dodatkowych siedem kolejek niczego nie zmieniło. Emocje były umiarkowane i nie do końca, a frekwencja taka jak zwykle. Ale kluby nie widzą w tym problemu i od lipca będą grać takim samym systemem. I liga PGE GKS Bełchatów wraca do ekstraklasy Rozbrat zespołu Kamila Kieresia z najwyższą klasą rozgrywkową nie trwał długo. Po rocznej przerwie GKS Bełchatów ponownie dołączył do grona najlepszych drużyn w Polsce. GKS przypieczętował awans w wyjazdowym spotkaniu z Kolejarzem Stróże (1:0). Bramkę na wagę gry w ekstraklasie zdobył na początku meczu Michał Mak. Już wcześniej awans zapewnił sobie Górnik Łęczna. Szansę na grę w ekstraklasie miała także Arka Gdynia. W 33. kolejce na własnym stadionie podejmowała rewelację tego sezonu Olimpię Grudziądz. By myśleć o awansie, musiała liczyć na potknięcie Bełchatowa i wygrać. Ani jeden, ani drugi warunek nie został spełniony. Arka grała tak, jakby wyższa klasa rozgrywkowa była ostatnią rzeczą, która ją interesuje. Ostatecznie zremisowała z Olimpią 1:1, zajmuje czwarte miejsce w tabeli i marzenia o ekstraklasie musi odłożyć na przyszły rok. Za Górnikiem i GKS Bełchatów znajduje się Dolcan Ząbki, który mierzył się z Puszczą Niepołomice. Przed meczem uroczyście pożegnano trenera Dolcanu Roberta Podolińskiego, który niedługo podobno zacznie pracę w Cracovii. Zawodnicy z Ząbek sprawili szkoleniowcowi miły prezent i wygrali 4:2. Puszcza nie wykorzystała dwóch rzutów karnych i spadła do II ligi. Inni spadkowicze to Okocimski KS Brzesko (1:2 z Wisłą Płock) oraz Energetyk ROW Rybnik (1:4 z Chojniczanką Chojnice). Po ostatniej kolejce będzie wiadomo, który klub jako ostatni pożegna się z I ligą. Spadkiem zagrożonych jest pięć zespołów: Stomil Olsztyn (38 pkt), GKS Tychy (38), Flota Świnoujście (39), Chojniczanka (40) oraz Kolejarz (41). Znane są już dwa kluby, które w nadchodzących rozgrywkach będą występować na zapleczu ekstraklasy. To Chrobry Głogów i Bytovia Bytów (trener Paweł Janas) z grupy zachodniej II ligi. W grupie wschodniej o awans powalczą: Pogoń Siedlce, Siarka Tarnobrzeg i Wigry Suwałki. —mradz Tabela ?(po 33 z 34 kolejek) 1. Górnik Łęczna 33 61 2. GKS Bełchatów 33 60 3. Dolcan Ząbki 33 54 4. Arka Gdynia 33 54 5. Wisła Płock 33 51 6. ?Termalica Bruk-Bet Nieciecza 33 50 7. Olimpia Grudziądz 33 50 8. GKS Katowice 33 45 9. Sandecja Nowy Sącz 33 44 10. Miedź Legnica 33 44 11. Kolejarz Stróże 33 41 12. Chojniczanka Chojnice 33 40 13. Flota Świnoujście 33 39 14. GKS Tychy 33 38 15. Stomil Olsztyn 33 38 16. Puszcza Niepołomice 33 33 17. Energetyk ROW Rybnik 33 33 18. Okocimski KS Brzesko 33 23 37. kolejka Cracovia - Jagiellonia Białystok ?2:2 (2:1) Bramki dla Cracovii: S. Steblecki (11), B. Dudzic (31); dla Jagiellonii: J. Pawłowski (43, 87). Żółta kartka: S. Steblecki (Cracovia). Sędziował J. Rynkiewicz (Zielona Góra). Widzów 6021. Piast Gliwice - Podbeskidzie ?Bielsko - Biała 2:2 (2:0) Bramki dla Piasta: W. Kędziora (8), R. Jurado 15); dla Podbeskidzia: B. Telichowski (51), T. Górkiewicz (90). Żółte kartki: M. Natras (Piast); A. Deja, S. Bartlewski, M. Kupczak, B. Konieczny (Podbeskidzie). Sędziował T. Garbowski (Kluczbork). Widzów 5953. Korona Kielce ?- Śląsk Wrocław 1:5 (1:2) Bramki dla Korony: P. Zieliński (13, samobójcza); dla Śląska: Marco Paixao (35, 39 - karny, 90), Dudu Paraiba (53), S. Mila (83). Żółte kartki: P. Stano, V. Marković (Korona); Dudu Paraiba (Śląsk). Sędziował S. Krasny (Kraków). Widzów 6475. Zagłębie Lubin ?- Widzew Łódź 3:3 (1:2) Bramki: dla Zagłębia M. Przybecki (44, 74), A. Banaś (47); dla Widzewa M. Rybicki (37), M. Cetnarski (40), M. Kaczmarek (56). Żółte kartki: M. Przybecki, D. Cotra (Zagłębie); P. Wolański (Widzew). Sędziował S. Jarzębak (Bytom). Widzów 2500. Legia Warszawa ?- Lech Poznań 2:0 (0:0) Bramki: I. Vrdoljak (48, karny), B. Bereszyński (85). Żółte kartki: J. Rzeźniczak, T. Jodłowiec (Legia); L. Henriquez, T. Kędziora, K. Linetty, Ł. Trałka (Lech). Górnik Zabrze ?- Lechia Gdańsk 0:2 (0:0) Bramki: S. Vranjes (68, karny, 90 + 1, karny). Żółte kartki: Sz. Drewniak, S. Gancarczyk, G. Kasprzik (Górnik); Z. Sadajew (Lechia). Sędziował P. Gil (Lublin). Widzów 3000. Ruch Chorzów ?- Pogoń Szczecin 0:0 Żółte kartki: A. Frączczak, M. Koj, W. Golla (Pogoń). Wisła Kraków ?- Zawisza Bydgoszcz 2:1 Bramki: dla Wisły Paweł Brożek (19), S. Stilić (35); dla Zawiszy Alvarinho (17). Żółte kartki: P. Petasz, Hermes, Alvarinho, I. Lewczuk, Ł. Nawotczyński (Zawisza). 1. Legia Warszawa 37 50 75-34 26 3 8 2. Lech Poznań 37 40 68-39 19 9 9 3. Ruch Chorzów 37 34 47-48 16 11 10 4. Lechia Gdańsk 37 32 46-41 13 13 11 5. Wisła Kraków 37 31 51-46 14 11 12 6. Górnik Zabrze 37 31 53-56 14 10 13 7. Pogoń Szczecin 37 27 50-50 11 17 9 8. Zawisza Bydgoszcz 37 25 48-48 12 10 15 9. Śląsk Wrocław 37 34 49-41 12 15 10 10. Podbeskidzie Bielsko-Biała 37 30 39-45 10 15 12 11. Jagiellonia Białystok 37 29 59-58 12 12 13 12. Piast Gliwice 37 28 43-56 11 12 14 13. Korona Kielce 37 26 47-56 10 14 13 14. Cracovia 37 25 43-56 12 8 17 15. Widzew Łódź 37 20 36-62 7 10 20 16. Zagłębie Lubin 37 17 35-51 7 10 20 Kolejno: mecze rozegrane, punkty, bramki zdobyte i stracone, zwycięstwa, remisy, porażki.?W przypadku równej liczby punktów o kolejności decydują bezpośrednie mecze. Strzelcy 22 gole – Marcin Robak (Piast 1, Pogoń 21), 21 – Marco Paixao (Śląsk), 20 – Łukasz Teodorczyk (Lech), 16 – Paweł Brożek (Wisła), 15 – Dani Quintana (Jagiellonia), 14 – Rubén Jurado (Piast), Miroslav Radović (Legia), 12 – Grzegorz Kuświk (Ruch), Eduards Viš?akovs (Widzew), 11 – Mateusz Zachara (Górnik)
Kibice w Polsce z utęsknieniem oczekują na start nowego sezonu piłkarskiej PKO BP Ekstraklasy. Rozpoczynające się w najbliższy piątek rozgrywki zapowiadają się bardzo ciekawie. Nie ma zdecydowanego faworyta, a przynajmniej cztery drużyny wydają się silne kadrowo, oczywiście jak na polskie warunki. W tym gronie znajduje czołowa trójka poprzedniego sezonu, czyli Lech Poznań, Raków Częstochowa i Pogoń Szczecin. Raków będzie lepszy od Lecha? W "Kolejorzu" letnia przerwa była burzliwa. Niespodziewanie z powodów osobistych z funkcji trenera zrezygnował Maciej Skorża, którego zastąpił Holender John van den Brom. Ekipę Lecha wzmocnili portugalski pomocnik Alfonso Sousa i znany z Wisły Kraków Gruzin Giorgi Citaiszwili, mający również ukraińskie obywatelstwo. Dużym osłabieniem jest natomiast odejście do Wolfsburga reprezentanta Polski Jakuba Kamińskiego. Lech przegrał już mecz o Superpuchar (z Rakowem 0:2), a we wtorek odpadł z kwalifikacji Ligi Mistrzów po rywalizacji z Karabachem Agdam i porażce w Azerbejdżanie 1:5 i teraz będzie walczyć w eliminacjach Ligi Konferencji. Od lat postępy pod wodzą trenera Marka Papszuna robi Raków. W dwóch poprzednich sezonach zdobył Puchar Polski i wicemistrzostwo kraju, choć w minionej edycji bardzo niewiele zabrakło do pierwszego w historii mistrzostwa. Zespół spod Jasnej Góry nie stracił latem nikogo z kluczowych piłkarzy, a pozyskał greckiego obrońcę Stratosa Svarnasa oraz napastnika Fabiana Piaseckiego. Pracowite lato Portowców Czasu nie marnowała też Pogoń Szczecin, trzecia drużyna dwóch poprzednich sezonów ekstraklasy. "Portowców" nie poprowadzi już Kosta Runjaic, który objął funkcję trenera Legii. Jego miejsce zajął były opiekun szwedzkiej "młodzieżówki" Jens Gustafsson. Drużynę wzmocnili szwedzki napastnik Pontus Almqvist, brazylijski obrońca Leo Borges, ale najważniejszą informacją było przedłużenie kontraktu z 86-krotnym reprezentantem Polski Kamilem Grosickim. Nagimnastykowali się! 🤸♀️ Najlepsze kompilacje z sezonu 2021/22 znajdziecie na #Youtube! 📺 — PKO BP Ekstraklasa (@_Ekstraklasa_) July 12, 2022 Legia nie chce powtórzyć starych błędów Uwaga wielu kibiców będzie zapewne zwrócona na Legię. W poprzednim sezonie broniła mistrzostwa Polski, lecz robiła to tak nieudolnie, że wiosną musiała... bronić się przed spadkiem z ekstraklasy. W trakcie rozgrywek zespół prowadzili kolejno: Czesław Michniewicz, Marek Gołębiewski i Aleksandar Vukovic. Ten ostatni zdołał wyprowadzić drużynę ze strefy spadkowej, zajął 10. miejsce, ale po sezonie i tak nastąpiła kolejna zmiana. Teraz o trofea na Łazienkowskiej ma walczyć wspomniany Runjaic. Pozyskano bramkarza Dominika Hładuna (Zagłębie Lubin), słowackiego pomocnika Roberta Picha (Śląsk Wrocław), słoweńskiego napastnika Blaza Kramera (FC Zurich) oraz Niemca kongijskiego pochodzenia Makanę Baku (w przeszłości wyróżniającego się w Warcie Poznań), który może grać na pozycji skrzydłowego lub napastnika. Największym wzmocnieniem wydaje się jednak "stary-nowy" legionista, czyli Paweł Wszołek. Ostatnio był wypożyczony z Unionu Berlin, a teraz został już na stałe ściągnięty do warszawskiego klubu. Z drużyny odeszli natomiast król strzelców sezonu 2020/21 Czech Thomas Pekhart (wówczas 22 gole, a w minionych rozgrywkach dziewięć) i Portugalczyk Rafael Lopes. O tym, jak wielką niespodzianką było 10. miejsce Legii w poprzednim sezonie świadczy fakt, że wcześniej warszawska drużyna nie schodziła z ligowego podium od 2011 roku. Na pocieszenie legioniści mogą sobie przypomnieć przypadek Lecha, który w 2021 roku zajął dopiero 11. miejsce, a rok później - gdy nie musiał godzić występów w lidze z europejskimi pucharami - sięgnął po tytuł. Nie ma Wisły, jest Widzew W minionym sezonie z ekstraklasą pożegnały się Wisła Kraków, Bruk-Bet Termalica Nieciecza i Górnik Łęczna (dwa ostatnie - po zaledwie rocznym pobycie). Największą niespodzianką była oczywiście słaba postawa "Białej Gwiazdy", prowadzonej przez byłego selekcjonera Jerzego Brzęczka. Liga bez Wisły Kraków może wydawać się uboższa, ale z drugiej strony do najwyższej klasy wróciła - po ośmiu latach - inna wielka firma, czyli Widzew. Oprócz łodzian beniaminkami są Miedź Legnica oraz Korona Kielce, która awans wywalczyła po barażach. Inauguracja rozgrywek PKO BP Ekstraklasy rozpocznie się piątkowymi meczami wicemistrza Rakowa z Wartą Poznań (godz. 18) oraz Zagłębia Lubin ze Śląskiem Wrocław ( Źródło: pap,
29-04-2002 / 11:23(akt. 06-01-2019 / 02:03) Mistrzowska feta rozpoczęła się dokładnie z końcowym gwizdkiem sędziego. Choć już na parę minut wcześniej od strony "Żylety" poleciały w niebo fajerwerki. Obecni na płycie boiska dziennikarze (w przeważającej większości kibice Legii), a także nieliczni kibice, którzy mimo próśb Wojtka Hadaja i Andrzeja Bosmana przeszli przez płot, od razu pobiegli do piłkarzy aby razem z nimi cieszyć się z triumfu. Niektórzy jednak poprzedzili to zaopatrzeniem się w piwo, którego na Legii było pod dostatkiem, 25 tys. litrów (czyli około 1,5 litra na osobę). Wiele osób całowało murawę, a niektórzy nawet wyrywali trawę na pamiątkę. Następnie prezes Miklas otworzył (nie bez trudu) wielkiego szampana i oblał nim piłkarzy, którzy zgromadzili się przed specjalnie zbudowanym podestem. Potem wszyscy zawodnicy zostali uhonorowani medalami za mistrzostwo Polski. A kapitan Legii Cezary Kucharski odebrał z rąk prezesa PZPNu srebrną paterę. Wtedy rozpoczęło się wielkie święto w stolicy. Wojtek Hadaj przedstawił wszystkich, którzy przyczynili się do zdobycia mistrzostwa. Bosman uhonorował Kucharskiego specjalnym pucharem od kibiców Legii dla najlepszego zawodnika sezonu. Cały czas trwały śpiewy. Oczywiście najczęściej można było usłyszeć: „Mistrzem Polski jest Legia” wielokrotnie inicjowaną przez kibiców jak i samych piłkarzy. Bodaj po raz pierwszy kibice skandowali imię i nazwisko prezesa klubu Leszka Miklasa. Następnie Bosman zaproponował, że piłkarze wyjdą do kibiców na płytę boiska. Trzeba było zrobić przejście. Jednak tak bardzo wszyscy chcieli zobaczyć swoich ulubieńców, że... prawie nikt nic nie zobaczył. Potem kibice w różny sposób zaczęli przemieszczać się w stronę pl. Zamkowego. Na Łazienkowskiej odbył się jeszcze pokaz sztucznych ogni. Niestety wczesna pora spowodowała, że nie był on tak efektowny jak mógłby być po ciemku. Na placu Zamkowym zebrało się wielu sympatyków Legii. Trudno oszacować dokładnie ile, ale naszym zdaniem było ich ponad 10 tys. Pierwsi oczywiście obsiedli kolumnę Zygmunta, a większość ustawiała się wzdłuż Krakowskiego Przedmieścia. Cały czas trwały legijne śpiewy i tylko czasem pojawiały się niesympatyczne okrzyki wobec Polonii, Wisły, Arki czy Widzewa. Kibice obsiedli również okoliczne latarnie i rusztowania, gdzie oczywiście powiewały flagi Legii, były też pojedyncze fajerwerki. Wszyscy niecierpliwie czekali na przyjazd odkrytego autobusu z piłkarzami Legii. W końcu się doczekali, ale tych zebranych najbliżej pl. Zamkowego spotkał zawód. Autobus nie mógł się przecisnąć przez tłum kibiców i zatrzymał się na skrzyżowaniu z ulicą Miodową. Feta była wielka. Na wypełnionym po brzegi autobusie powiewały flagi, szampan i piwo lało się strumieniami. Jednak dosyć szybko autobus odjechał. Jednak długo potem na Starówce, jak i w całej Warszawie słychać było klaksony trąbiące w znanym wszystkim rytmie oraz śpiewy kibiców Legii. Należy również zaznaczyć, że obyło się bez większych szkód. Koło pl. Zamkowego ucierpiał tylko jeden samochód, niewielkie szkody były również w ogródkach przy Pubach. Także serwowane pod dostatkiem piwo tylko niektórym „zaszkodziło”. Faktem jest, że nie było w pobliżu policji, co na pewno spowodowało mniej zniszczeń. „Mistrzem Polski jest Legii, Legia najlepsza jest, bo Legia to jest potęga, Legia CWKS”. I oby jak najdłużej. Relację z meczu z Odrą można przeczytać tutaj. Fotoreportaż z tego spotkania dostępny jest tutaj. Zdjęcia z mistrzowskiej fety można obejrzeć tutaj.
Artur Boruc o pożegnalnym meczu: Jest po to, żebym mógł się poryczeć [WYWIAD] Data utworzenia: 19 lipca 2022, 19:33. W środę o godz. 18. Artur Boruc (42 l.) pożegna się z kibicami Legii Warszawa meczem z innym klubem, gdzie ma status legendy — Celtikiem FC. Bramkarz opowiada nam o tym spotkaniu, a także o dwóch ostatnich sezonach po powrocie do Legii i swoich planach na przyszłość. Artur Boruc o pożegnalnym meczu: Jest po to, żebym mógł się poryczeć Foto: Piotr Kucza / FOTOPYK Fakt: Jak było z biletami na Celtic? Kibice narzekali na wysokie ceny [60-130 zł, później zostały obniżone— red.], a pan tylko podgrzał atmosferę filmikami w mediach społecznościowych... Artur Boruc: Sprawa jest prosta. Nie mam absolutnie żadnych profitów ze sprzedaży biletów na ten mecz. To wydarzenie, które się już nie powtórzy. Ani w moim życiu, ani kibiców. Miało to wpływ na moje słowa. Spontanicznie zareagowałem na to, że znalazłem się pod lekkim ostrzałem. W środę łezka zakręci się w oku? — To będzie moje święto. Myślę, że dlatego jest ten mecz, żebym wreszcie mógł się poryczeć. Emocje będą większe niż podczas pożegnania z reprezentacją Polski w 2017 r.? — Uroniłem wtedy łzę, reprezentacja była dużą częścią mojego życia. Z Legią jestem jednak związany, od kiedy byłem nastolatkiem. Kiedy tylko miałem okazję, przyjeżdżałem do Warszawy. Wielu z tych wizyt później nie pamiętałem, ale nawet to było fajne. Wspomnień i tak jest niesamowicie dużo. Dlatego w środę o łzę na boisku będzie łatwiej. W stolicy spędziłem najpiękniejsze momenty mojego życia. Nadal je spędzam. Co z pańską przyszłością? — Wydaje się być świetlana. A konkretnie? — Jestem po rozmowach z władzami klubu. O szczegółach będziemy informować w odpowiednim czasie. Przed meczem z Celtikiem mój zakres obowiązków jest trochę szerszy niż zwykle. Przy okazji zmienia się moja rola. Z piłkarza na swego rodzaju ambasadora klubu. Poza tą funkcją widzi się pan w innej roli w klubie? — Powiem szczerze, nie wiem. Na razie chciałbym trochę pożyć. W sobotę w godzinie meczu odpalić grilla ze znajomymi i się z nimi cieszyć. Głównie temu się poświęcę. Rzeczywiście mam kilka planów, które urodziły się w głowie i chciałbym je zrealizować. Ale nie jestem w stanie powiedzieć, kiedy to zrobię. Jak oceni pan dwa ostatnie sezony, po powrocie z Anglii? — Wróciłem do Legii, żeby zdobyć mistrzostwo Polski i zagrać w Europie. Spełniłem te cele i jestem z tego powodu szczęśliwy. Chociaż w pierwszym sezonie nie mogłem do końca cieszyć się z powrotu, bo graliśmy bez publiczności. A drugi... wiadomo, jaki był w naszym wykonaniu. Rozegrał pan w nim tylko 11 meczów w Ekstraklasie. Jest mały żal do trenerów, że nie było ich więcej? — Jestem piłkarzem, nie decyduję o tym, czy gram. Od tego jest trener. Niezależnie od tego, czy wybór jest łatwy, czy nie. Jako profesjonalista musiałem się z tym pogodzić. To, co myślałem, jest już tylko i wyłącznie moją sprawą. Tym akurat dzielił się nie będę. (śmiech) Losy potoczyły się w ten sposób, że sam trochę sprowokowałem pewne sytuacje. Tak pewnie miało być. Liga pod lupą Faktu. Legia Warszawa przed ważnym sezonem. Gorzej niż ostatnio być nie może? Choćby tym, że nie zapłacił pan kary za zachowanie po czerwonej kartce w meczu z Wartą Poznań? Chciał pan, żeby zapłacił ją klub? — Absolutnie, nie pozwoliłbym sobie na coś takiego. Od początku nie do końca przemawiało do mnie to, czym zajmuje się Komisja Ligi. Mam wrażenie, że zaczęło się od pierwszej kary, za wpis na Instagramie. To mnie wtedy troszkę nakręciło, a konsekwencją była następna kara, która wydaje mi się śmieszna. Dlaczego nie zapłacił pan tej kary? Zamknęło to drogę przed pożegnaniem z kibicami w meczu o stawkę. — W mojej głowie ma to sens, ale pewnie nie każdy będzie myślał w ten sposób. Z doświadczenia wiem, że w innych europejskich ligach nie ingeruje się aż tak bardzo w życie prywatne piłkarzy. To bardzo dobre podejście. U nas... nie wiem, czy ktoś szukał pracy, czy się nudził. Grzywna do tej pory nie jest uregulowana? — Nie ma takiej potrzeby. Żałuje pan czegoś, co zrobił lub nie w trakcie kariery? — Absolutnie, niczego bym nie zmienił. A grudniowa historia z zatrzymaniem przez kibiców autokaru, którym wracaliście z przegranego meczu w Płocku? Jeśli ktoś mógł przemówić do rozsądku chuliganom bijącym piłkarzy, to pan. Co się wtedy stało? — Nie pamiętam, naprawdę. To była chwila, do tego tak dawno. Niech tak zostanie. Pan w ostatnim sezonie utożsamiał się bardziej z piłkarzami czy kibicami? — Wiem, jak czuli się kibice. Pamiętam swoje emocje, kiedy oglądałem mecze Legii spoza granic kraju i drużynie nie szło. Wiem też, jak czuje się piłkarz, który non stop dostaje baty. W niektórych klubach mi się to zdarzało. Ciężko mi teraz odpowiedzieć na to pytanie w racjonalny sposób. Teraz, z racji tego, że skończyłem karierę, czuję się bardziej kibicem. Ale kiedy jest się profesjonalnym piłkarzem, nie można do końca otworzyć się na dany wybór. Kacper Tobiasz, nastolatek z Żylety, który został pierwszym bramkarzem Legii [WYWIAD] Jeśli chodzi o obsadę bramki Legii, zostawia pan ją w dobrych rękach? Latem rywalizację wygrał niespełna 20-letni Kacper Tobiasz, ale rok starszy Cezary Miszta na pewno nie odpuści. — Obaj byli gotowi do gry, czekali aż ktoś na nich postawi. Da, że tak powiem, przyzwolenie na błędy. Absolutnie ich nie wychowywałem. Obaj mają swoje charaktery, są świetnymi chłopakami. Fajnie, że tak jest. Podczas meczu z Celtikiem na murawie mają pojawić się Arkadiusz Wrzosek i Tomasz Sarara, którzy w sierpniu w hali Torwar po drugiej stronie ulicy Łazienkowskiej zawalczą na KSW 73. Jak typuje pan tę walkę? — Bezapelacyjnie stawiam na Arka Wrzoska. Poza Wrzoskiem przyjaźni się pan choćby z Andrzejem Fonfarą, byłym pretendentem do tytułu mistrza świata w boksie. Gdyby odezwało się KSW lub inna organizacja, rozważyłby pan walkę w MMA? — Nie wiem, czekam na propozycję (śmiech). Ale jeśli się nie pojawi, nie będzie tragedii. Z głodu nie umrę. Rozmawiał Tomasz Dębek Josué: Legię interesuje tylko mistrzostwo. Poprzedni sezon był do d... dla nas i kibiców [WYWIAD] /4 Piotr Kucza / FOTOPYK Boruc w środę rozegra pożegnalny mecz /4 Piotr Kucza / FOTOPYK Bramkarz jest idolem kibiców Legii Warszawa /4 Piotr Kucza / FOTOPYK W reprezentacji Polski rozegrał 65 meczów /4 Marcin Szymczyk / FOTOPYK Zdobył dwa mistrzostwa Polski, w 2021 i 2002 roku Masz ciekawy temat? Napisz do nas list! Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Wszystkie historie znajdziecie tutaj. Napisz list do redakcji: List do redakcji Podziel się tym artykułem:
W przewidywaniach, które przygotowały zakłady bukmacherskie live na nadchodzące rozgrywki, na czoło wysuwają się trzy zespoły. Mowa tutaj o Rakowie Częstochowa, Lechu Poznań, a także Legii Warszawa. Czy ktoś jeszcze będzie w stanie dołączyć do tego grona? Raków Częstochowa Podopieczni Marka Papszuna w dwóch poprzednich sezonach musieli obejść się smakiem na finiszu rozgrywek. Raków Częstochowa w obu przypadkach zakończył zmagania na drugiej pozycji, a niesmak pozostał szczególnie po poprzedniej kampanii, gdzie na 3. kolejki do końca byli liderem Ekstraklasy. Częstochowianie wyraźnie rozczarowali swoich kibiców w ostatnich spotkaniach, jednak mimo wszystko po raz kolejny zakończyli rozgrywki z trofeum, jakim był Puchar Polski. Zdaniem wielu ekspertów, którzy regularnie zajmują się rozgrywkami Ekstraklasy, to właśnie Raków Częstochowa jest głównym kandydatem do wywalczenia mistrzostwa Polski. Zakłady bukmacherskie live upatrują jednak większego faworyta w innym zespole i było to widać już w pierwszej kolejce, gdzie Raków wygrał niezmiernie trudne starcie z Wartą. Lech Poznań Nie można zapominać o ekipie mistrza Polski, która zdaniem zakładów bukmacherskich online ma największe szanse na sięgnięcie po tytuł. Sytuacja tego zespołu skomplikowała się jednak po odejściu Macieja Skorży. Na ten moment ciągle nie wiadomo, czego można się spodziewać po nowym trenerze, który zaliczył już między innymi odpadnięcie z eliminacji Ligi Mistrzów w mocno nieprzyjemnych okolicznościach, a także porażkę w pierwszym meczu ligowym. W drużynie Lecha pod dużym znakiem zapytania stanęła również pozycja bramkarza. Kolejorz dokonał wzmocnienia, które wydawało się, że na długi okres zamknie dyskusję, ale spotkanie z Karabachem otworzyło ją na nowo. Kadrowo ekipa z Poznania jest zdecydowanie najmocniejszym zespołem na polskich boiskach. Na ten moment niewiele wskazuje na to, aby Lech miał się jeszcze osłabić, dlatego też nic dziwnego, że ta drużyna ma największe szanse na wywalczenie mistrzostwa. Walka z Rakowem powinna być jednak pasjonująca do samego końca rozgrywek, tak jak było przed rokiem. Zakłady bukmacherskie live spadły po porażce Lecha ze Stalą. Legia Warszawa Jak feniks z popiołu do grona faworytów do wywalczenia mistrzostwa Polski powraca ekipa Legii Warszawa. Wojskowi w poprzednim sezonie wyraźnie rozczarowali swoich kibiców. Można byłoby nawet określić to w zdecydowanie mocniejszych słowach, ponieważ drużyna, która miała być głównym faworytem do walki o mistrzostwo, znalazła się w strefie spadkowej po rundzie jesiennej. Tak słabego sezonu w wykonaniu tej drużyny nie pamiętają nawet najstarsi górale. Legia jednak dokonała zmiany trenera, dlatego też nic dziwnego, że kibice liczą na lepszą grę swojego zespołu. Kosta Runjaić dostał wymagające zadanie, jakim będzie przywrócenie Legii na właściwe tory, jednak kadrowo jest to na pewno mocna drużyna, która może powalczyć o mistrzostwo. Kolejny mecz Legii będziesz mógł obserwować w zakładach na żywo, ponieważ Lech i Raków mają przełożone spotkania, a Wojskowi nie. Więcej sportu czeka na Ciebie tutaj! Obstawianie zakładów bukmacherskich niesie ze sobą ryzyko uzależnienia. Pamiętaj, że nie może być sposobem na życie. W Polsce korzystanie z usług nielegalnych bukmacherów jest zabronione, możesz grać wyłącznie u tych operatorów, którzy posiadają zezwolenie Ministerstwa Finansów. Cherry Online Polska Sp. z działający pod nazwą PZBuk: zezwolenie MF z dnia 28 czerwca 2018 r. nr Autor tekstu: Filip Mełnicki – obecnie związany z agencją tnbt digital. Od 2 lat w branży iGaming, zajmuje się pisaniem artykułów o sporcie i zakładach bukmacherskich. Prywatnie fan Twardych Pierników Toruń. Na linkedin –
mistrzem polski jest legia tekst